Sezon 2023 zakończyliśmy, lecząc i dokarmiając pszczoły w naszej pasiecie. Niestety te pracowite owady na całym świecie dręczone są przez pajęczaka o nazwie varroa destructor. Walka z tym pasożytem jest trudna, ponieważ można ją podjąć dopiero po zakończeniu ostatniego zbioru miodu, a jeżeli konieczne jest podjęcie procesu leczenia wcześniej, wiąże się to z całkowitą rezygnacją ze zbiorów.
Zima minęła spokojnie. Tym razem dzięcioły i sikorki, dla których ule to wiosenno-zimowa spiżarnia, nie uszkodziły ich specjalnie. Dzięcioł, który sprawnymi uderzeniami dzioba potrafi wykuć w ścianie ula otwór, tym razem podjął próbę tylko dwa razy i na szczęście obyło się bez większych strat.
Wiosna nas zaskoczyła, bo zawitała niemal półtora miesiąca wcześniej niż zwykle. Tempo wegetacji roślin było o wiele za szybkie, a wysokie temperatury odbiły się na niegotowej do wiosny przyrodzie. Już w połowie kwietnia było po pierwszym, niewielkim miodobraniu. Dotychczas kwiecień był okresem ostatnich przygotowań do sezonu, tymczasem w tym roku musieliśmy odwiedzać pasiekę co kilka dni, aby kontrolować intensywny rozwój pszczół i uniemożliwić im wyrojenie się.
To niestety nie był koniec gwałtownych zjawisk pogodowych. Po upałach temperatura nagle mocno spadła, a co za tym idzie konieczna była pomoc pszczołom i ich dokarmianie specjalnym, certyfikowanym ciastem. Jednej z nocy miały miejsce tak duże przymrozki, że nieodwracalnie uszkodziły one w pełni rozwinięte już zawiązki kwiatów i pędy roślin, m.in. robinii akacjowej. Ten zimny okres mocno zahamował rozwój pszczół, które tracąc źródło pokarmu, wyrzucają z ula jajeczka oraz młode larwy. Matki pszczele ograniczają również składanie jajeczek. Robią tak, mając świadomość, że nie będą w stanie ogrzać oraz wykarmić swojego potomstwa.
Sytuację odmieniła dopiero majówka – piękna pogoda i upalne dni spowodowały, że pasieka 4F znowu odżyła, uzyskaliśmy zbiory miodu i pyłku. Niestety szaleństwo zmian pogodowych spowodowało, że zebraliśmy niewiele miodów odmianowych, a nawet te odmianowe były mocno zmieszane. Najlepszym zbiorem w pasiece 4F był tym razem zaskakująco rzepak, na który nie liczyliśmy, a który zawdzięczamy dwóm niewielkim polom znajdującym się nieopodal pasieki.
W hotelu dla dzikich zapylaczy licznie zamieszkały już murarki, jest ich dość sporo. Niestety jeża wciąż nie widać, ale jeże lubią tuptać swoimi drogami. Z radością potwierdzamy, że wszystkie lipy, które nasi Changemakerzy zasadzili w ubiegłym roku, przyjęły się i pięknie rosną. Pszczoły będą mieć lipę, a my – miejmy nadzieję, w przyszłości – miód lipowy.
W pasiece powoli szykujemy się do zimowli, ale kto może korzystać z lata, niech jeszcze korzysta!